Kolumbia nadal może kojarzyć się wielu osobom z kartelami narkotykowymi, Pablo Escobarem i dzielnicami biedoty. Te ostatnie rzeczywiście są całkiem powszechnym widokiem w kolumbijskich miastach, jednak zdarza się, że mogą one wbrew pozorom stać się także pozytywną wizytówką miasta. Tak jest w przypadku Comuny 13, niezwykłych slumsów, które zmieniły się w kwitnący ośrodek artystyczny.
Trudna historia i niezwykła metamorfoza – Comuna 13
Nie da się zaprzeczyć, że Medellin to dość ciężko doświadczone przez los miasto. Rosnące od połowy lat 50 XX wieku dzielnice biedoty, działalność Pablo Escobara, wojny karteli i organizacji paramilitarnych, rosnąca przestępczość i inne problemy społeczne.
Do przełomu tysiącleci było to miejsce do którego strach było się zapuścić nawet za dnia. W końcu siły rządowe przeprowadziły tam swego rodzaju czystkę i można od kilku lat powiedzieć o rosnącym bezpieczeństwie i poziomie życia. Nie broń jednak odmieniła oblicze tego miejsca, a oddolna inicjatywa społeczności. Okazało się, że gdy nie trzeba obawiać się wyjścia na ulicę, jest wiele możliwości twórczej ekspresji do wykorzystania. Lokalni artyści zaczęli umieszczać swoje dzieła na murach domów za pozwoleniem i drobną opłata dla mieszkańców. Graffiti po pewnym czasie zaczęło dosłownie wylewać się z każdego zaułka, lecz nie był to jedyny impuls metamorfozy dzielnicy. Udało się zebrać środki na budowę ruchomych schodów, które znacznie skróciły czas poruszania się po położonych na wzgórzu uliczkach. Usunięcie tej bariery przestrzennej dało kolejny powód by zaczęła tam kwitnąć turystyka i zaczęły powstawać prosperujące lokalne biznesy.
Dzisiaj Comuna 13 to jedyne w swoim rodzaju miejsce, którego kolorowe oblicze zmienia się nieustannie za sprawą artystów i ich farby w spreju.
Niezwykła dzielnica, ale samo miasto jest dużo bardziej nowoczesne niż jest przedstawione w „Narcos”